Plakat filmu "Asfaltowa dżungla"
źródło: http://www.whateverpod.com/home/tag/orson-welles
Po wielu burzliwych, przesyconych niemocą twórczą miesiącach wracam z cyklem filmowym. Na szczęście (i nieszczęście) w tym czasie zdążyłam obejrzeć tyle filmów, że starczyłoby co najmniej na kilkanaście recenzji. Będę musiała sobie niektóre odświeżyć, ale wiem, że znalazłam kilka perełek, którymi chciałabym się z Wami podzielić. Dziś idę nieco na łatwiznę i wracam do filmu, który obejrzałam kilka dni temu.
Na mojej liście "do obejrzenia" jest wiele pozycji, których się nieco obawiam i odkładam spotkanie z nimi do momentu aż nie będzie innego wyjścia. W tej grupie są filmy wybierane według obsady, co często kończy się "nieudanymi spotkaniami" z moimi idolami. Reguła zazwyczaj się potwierdza kiedy pochodzą one z okresu pierwszych kroków aktora. Takim filmem była "Asfaltowa dżungla" z 1950 roku. Zobaczymy tutaj nie kogo innego jak młodziuteńką Marilyn Monroe i jeden z jej debiutów aktorskich. Co prawda wcześniej wystąpiła w kilku innych filmach, ale bardziej w charakterze statystki typu ładna dziewczyna, która wchodzi do baru. Dlaczego wcześniej wspomniałam o "nieudanym spotkaniu"? Film obejrzałam chcąc zobaczyć nieskażoną (jeszcze) światem Hollywood Marilyn, ale jej rola ograniczona została do 2-3 krótkich dialogów. No cóż, nie każdy debiutuje z wielką pompą. Nie zmienia to jednak faktu, że panna Norma Jeane (prawnie zmieniła nazwisko w 1956 roku) wyglądała pięknie - ciężko ocenić tak krótką grę aktorską, ale wydała mi się ona niezwykle urocza. Główna atrakcja szybko minęła, a co z samym filmem? Tym razem zaskoczenie!
źródło: http://41.media.tumblr.com/tumblr_mbl6nt6UrM1r2t5pso1_500.jpg
Jako głównych bohaterów poznajemy grupę zawodowców z półświadka. Cel jest jasny - zrobić wielki skok na jubilera, sprzedać towar, podzielić pieniądze i wyjechać zaczynając nowe życie. Plan wydaje się być idealny, dopracowany w każdym szczególe. Każdy członek ekipy pełni swoją funkcję. Kłopoty zaczynają się kiedy jeden z elementów domina upada i wywołuje lawinę nieoczekiwanych wydarzeń. Wszystko się zgadza. Mamy zbrodnię prawie idealną, galerię barwnych rabusiów, zdradę wywołaną chciwością oraz jej następstwa.
Pomimo znanego powiedzenia, że "zbrodnia nie popłaca" widz z każdą minutą przywiązuje się do złodziejaszków i zaczyna im kibicować. Poznajemy ich marzenia, plany które ziszczą się po wykonaniu "ostatniej brudnej roboty". Pomimo nieuchronnego zwycięstwa sprawiedliwości i moralności czekamy w napięciu, do ostatnich minut filmu na ostateczne rozwiązanie.
Tak jak wcześniej napisałam filmy typu noir są dla mnie zazwyczaj przewidywalne jednak tym razem dałam się porwać fabule. Z ciekawością i lekką nutą napięcia towarzyszyłam bohaterom w pozornej drodze do szczęścia. Każdy z nich chciał wyrwać się z samotności i szarości życia codziennego jednak zły los był nieubłagany i przeciął ich drogę na skróty.
źróło:http://www.filmnoirblonde.com/
Drugoplanową rolę kobiecą grała Jean Hagen znana min. z filmu
"Deszczowa piosenka".
Od lewej: Louis Calhern, Sterling Hayden, Jean Hagen, Sam Jaffe
źródło:http://www.doctormacro.com/movie%20star%20pages/Hayden,%20Sterling-Annex.htm