16 grudnia 2012

Dużo nowego

Witam po długiej przerwie! Postanowiłam znowu zacząć + rozwinąć tematykę bloga. Będzie więcej, częściej, ale też krócej. Jednak bez obaw, bo dłuższe posty w tematyce vintage także się będą ukazywać :)

Dziś szybko, bo i czasu brak.
Chciałam się z wami podzielić moim nowym znaleziskiem vintage, które kupiłam za śmieszną cenę na allegro.
Dawno już nie widziałam takiej okazji w internecie, bo co tu dużo gadać, cena hasła "vintage" ostatnimi czasy bardzo wzrosła, nad czym okropnie ubolewam. Tym bardziej cieszę się, bo jak każda kobieta lubię upolować coś za bezcen. Do tego pięknie się złożyło, że od pewnego czasu moim umysłem zawładnął brokat, który zawsze był moim wrogiem. Piękny kształt muszli przypomina mi styl art deco, który tak bardzo kocham.

Torebka to prawdziwy vintage, ponoć z lat 50, choć myślę, że jest nieco młodsza (chyba, że nie była w ogóle noszona).

Jak wam się podoba?




A to jest kolejny, brokatowy zakup który planuję zaraz po tym jak mój budżet się nieco poprawi. Już widzę je na mojej półce z butami :)


30 maja 2012

Powalająca

Kolejne znalezisko. Sesja Marilyn Monroe z 1950 r, czyli z czasu kiedy jej kariera dopiero zaczęła nabierać tempa. Zawsze kiedy udaje mi się znaleźć zdjęcia zupełnie inne niż te które wyskakują na pierwszej stronie po wpisaniu w google hasła Marilyn Monroe nie mogę od nich oderwać oczu. Tym bardziej, że najbardziej znany i lansowany jest jej wizerunek z "plastikowego" okresu, a prawdziwe perełki są zapomniane i bardzo trudno się do nich dogrzebać. Na to cudeńko, jak zawsze trafiłam przypadkiem. Wrzucam tylko część tej sesji, bo było bardzo dużo podobnych zdjęć.
 Miłego oglądania!

26 maja 2012

Odkrycie

Wrzucam kilka pięknych zdjęć z sesji wygrzebanej z LIVE archive. Co prawda nie znalazłam roku pochodzenia, ale jestem pewna, że pochodzi ona z lat 40. Zdjęcia wykonane przez Ninę Leen.

29 lutego 2012

Trochę mojej twórczości

Ostatnio złapałam się na tym, że po raz kolejny zabieram się za pisanie posta, co kończy się jedynie zapisaniem tytułu. Nie zawsze mam wenę, żeby się rozpisywać, bądź po prostu dzień nie ten, a notki pojawiać się powinny częściej - to jest pewne. Postanowiłam, że będę częściej wrzucać same zdjęcia z krótkimi podpisami, swoje stylizacje ( na razie ich brak z powodu zepsutego sprzętu) oraz prace. Już wcześniej napisałam w "o mnie", że jestem studentką I roku w Wyższej Szkole Artystycznej na wydziale Charakteryzacji. Jak na razie nie miałam za bardzo czego wrzucać, bo wiadomo, że początki nie są zbyt ciekawe, a ja nadal chciałabym aby blog zachował swoje pierwotne założenia - lata minione i wszystko co z nimi związane. Z radością Was informuję, że od II semestru zaczynam stroje epokowe i na pewno te stylizacje oraz sposób ich wykonania pojawią się na blogu ( nie mogę się doczekać zaliczenia z lat 20).
Pomimo moich założeń pokusiłam się o drobne nagięcie zasad i od dziś będę również dzieliła się z Wami moimi pracami artystycznymi w każdym tego słowa znaczeniu. Mam nadzieję, że dzięki temu blog będzie działał prężniej, a i czytelników przybędzie :)

Moja pierwsza stylizacja od A do Z, czyli praca semestralna. Tematem była moda trashion czyli połączenie ( jak sama nazwa wskazuje) śmieci z modą. Cała sukienka została wykonana z ostrzegawczej taśmy drogowej, zbudowana na siatce ogrodowej. Dodatki to koła filcowe, oraz taśma z ostrzeżeniami. Oczywiście pierwszymi inspiracjami od których zaczynałam cały projekt były początkowo stroje z lat 20 ( frędzle), jednak zrezygnowałam z obniżonej talii i reszta potoczyła się sama. Cała stylizacja miała pokazać, że śmieci  można wykorzystać do stworzenia niesamowitych rzeczy oraz zachęcić do ich przetwarzania. Jedyne co nam potrzebne to trochę czasu, chęci i wyobraźni.




ostatnie poprawki

Dodam też, że biorę udział w konkursie "Gaja Zielona Ziemia" gdzie wygraną za głosy od internautów jest Tablet o którym marzę od dawna. Jeśli podoba Wam się moja praca i uważacie, że jest warta poświęcenia chwili swojego czasu, zapraszam do głosowania tutaj .

6 lutego 2012

"My week with Marilyn" (bez spojlerów)

Przedwczoraj widziałam film " My week with Marilyn" i jak obiecałam zamieszczam na blogu krótką, nieobiektywną recenzję. Planowałam napisać ją tego samego wieczora kiedy wyszłam z kina jednak nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że muszę jeszcze trochę przetrawić ten film. Dlaczego? Ponieważ stało się to czego zupełnie się nie spodziewałam. Moje oczekiwania były duże, a po obejrzeniu zapowiedzi byłam nastawiona na naprawdę dobry film, który w końcu przedstawi prawdziwą, ludzką stronę Marilyn Monroe. Czy tak było? Zaraz się dowiecie.

25 stycznia 2012

Żyję!

Chciałam tylko zaznaczyć swoją obecność. W razie wszelkich wątpliwości - tak, żyję! Niestety zupełnie nie mam czasu na pisanie, wiadomo, sesja! Obiecuję, że wynagrodzę to wam porządną notką i masą zdjęć. Wszystko przygotowane tylko czasu brak! Wrzucam zdjęcie mojego nowego vintage nabytku kupionego na http://www.retro-club.pl/. Uwielbiam ten sklep! Mają dużo prawdziwych perełek i zawsze znajduję w nowościach coś dla siebie. Całuję!